You are currently viewing To wszystko wina rodziców.

To wszystko wina rodziców.

Na oko? Tak z 45 lat. Lekka otyłość, rzekomo kontrolowana. Trochę siwych włosów sprytnie zakamuflowanych sportowym ubraniem. Elegancko, ale luźno. Spotkaliśmy się w deszczowy i ponury dzień w samym centrum miasta. 

– ale roz#ierducha na tym rynku co? Masakra… – Zaczął jak typowy poznaniak
– chcemy zmian, to musimy być cierpliwi – odpowiedziałem serdecznie.

Marek ma agencję SEO. Małą, kilkuosobową. Dobrze całkiem im się wiedzie, przynajmniej tak by wskazywał wstęp do jego opowieści o sobie. Szybko jednak dało się wyczuć, że marketingowa melodia grana na co dzień przed klientami zanosi się co najmniej lekkim fałszem w przestrzeni tejże rozmowy.

– Marek… ja trochę umiem w marketing. Jesteś ze mną szczery? – Zapytałem z lekkim uśmieszkiem, patrząc mu prosto w oczy i sprawdzając reakcję.
– Nie rozumiem o co Ci chodzi! – Powiedział, a mówiąc to uśmiechnął się tak szeroko, że od razu wiedziałem, że się zrozumieliśmy – blefował jak nic!

– No to zacznijmy jeszcze raz, ale tym razem bez ściemy. Co chciałbyś znaleźć na tym spotkaniu?

Odchylił się na krześle pogrążony w zadumie. W restauracji kręciło się mnóstwo ludzi, ale zdawali się zniknąć w jego świadomości, skupionej w pełni na konstrukcji odpowiedzi. O czym myślał? Czy szukał dyplomatycznej odpowiedzi? A może miał ochotę zdobyć się na szczerość?

– Wiesz Radek, ja już mam swoje lata. I frustruje mnie, że nic nie mam.
– A co byś chciał mieć? – szybko odbiłem piłeczkę
– No wiesz… jakąś lepszą furę, spłacone mieszkanie, fajne biuro…. – wymieniał pogrążony w refleksji
– To są Twoje potrzeby, czy czyjeś oczekiwania? – Zapytałem szczerze, z czystej ciekawości.

Nabrał powietrza aż nabrzmiały mu policzki, wywrócił oczami dookoła restauracji po czym, wypuszczając głośno powietrze, skwitował:
– Rodzice. Tak mnie wychowali, żebym miał zawsze wszystko co najlepsze.
– Rozumiem. I Ty naprawdę tego potrzebujesz? 

Ta relacja była naturalna. Konfrontowałem go od początku dość brutalnie, to prawda, ale czułem, że mówię jego jezykiem. Że to człowiek, który oprócz uwagi, potrzebuje prostych, niewygodnych pytań by ruszyć z miejsca. Chwilę później kontynuował swoją myśl:

– Wiesz, bo moi rodzice nie nauczyli mnie oszczędzać…

Trudno było się powstrzymać by nie spojrzeć na niego z litością. W jego słowach była bezradność ośmiolatka w skórze dojrzałego mężczyzny. To niesamowite prawda? By teoretycznie tak samodzielny, rosły mężczyzna, tak mocno wciąż nasiąkał dzieciństwem. A jednak. Przyznam szczerze, wcale mnie to już nie dziwi. Tym bardziej zmotywowany takim biegiem zdarzeń postanowiłem pociągnąć temat i skupić się na rozwiązaniach, bez zbędnego grzebania w przeszłości…

– Marek, zapraszam Cię do rozmowy o finansach. Od czego chcesz zacząć?

______________

To jest fabularny blog trenerski, a przytoczone historie mogą zawierać elementy prawdziwe, ale nie muszą.

Dodaj komentarz