Był wiosenny wieczór. Okno szeroko otwarte, a za nim mały ruch. Zapach kwitnących kwiatów wiśni wdzierał się do gabinetu. Czekałem na swojego gościa w półmroku, wykorzystując czas na wyciszenie. Rozmowy bywają wyczerpujące i wymagają ode mnie bardzo uważnego słuchania, dlatego rzadko umawiam się wieczorami. Bywają wyjatki.
Ten wyjątek miał swoją wartość, a wartość ta wpadła do mojego gabinetu z dużym hukiem.
– o ku#wa! Nie chciałem tak trzasnąć, sory! I za spóźnienie przy okazji też! – Zaczął mocnym, acz pogodnym akcentem.
– cześć Panie Wicher – zaśmiałem się – siadaj. Weź głęboki wdech i wrzuć na już na luz. “Im wolniej, tym szybciej” jak to mówią.
– no, racja! Ale mi się przyda ta rozmowa… uf, dobra… już… spokój…
Jego pęd, niczym kurz, opadł wreszcie na fotelu. Zauważyłem, że często, w pierwszej fazie naszych spotkań jest bardzo rozbiegany i chaotyczny i że potrzebuje kilku minut by zmienić ten stan. Dopiero wtedy rozmowa zaczyna się kleić.
Znamy się od pięciu spotkań. Jest przedsiębiorcą. Nie ma dzieci, a jego stosunek do partnerki jest dość swobodny. Przyszedł do mnie pracować mentoringowo nad strukturą firmy, a niemalże każde nasze spotkanie ostatecznie dotyczy jego kwestii prywatnych. To się często zdarza. Choć moim klientem jest cel mojego klienta i mocno akcentuję to, z czym przyszedł do mnie pierwotnie, każda nasza rozmowa o sprawach biznesowych mimowolnie schodzi z czasem na drugi plan. Na ile zdążyłem się już zorientować – nie ma w tym przypadku. Chaos jego działań dotyczy wszystkich sfer życia. Im więcej burz w życiu prywatnym, tym ciężej skupić mu się na pracy. Cierpią na tym klienci, ale najbardziej pracownicy. Zamierzałem mu dziś o tym powiedzieć poprzez jakieś ćwiczenie by poczuł się i znalazł w ich “skórze”.
– Wiesz co ostatnio odwaliła Klaudia? – Wtrącił nagle po kilku minutach rozmowy na temat sytuacji w firmie.
– Aż boję się zapytać – odpowiedziałem grzecznie by nie musieć go cytować
– Poprosiła mnie, żebym zawiózł ją do Gdańska na koncert. Do Gdańska! Na koncert! A co ja, szofer jakiś?! – Powiedział wyraźnie oburzony. Emocje nim targały, jakby wydarzyło się to co najmniej tuż przed wejściem do gabinetu. Wątpię, by zdawał sobie z tego sprawę, ale postanowiłem wybadać temat i spróbować mu to uzmysłowić.
– Skąd te złe emocje? – Zapytałem najprościej na świecie.
– A Ty byś zawiózł? – Niby nie krzyczał, ale wciąż był nabuzowany.
– Wolałbym, żebyśmy rozmawiali o Tobie – wybrnąłem klasycznie i ciągnąłem dalej – co Cię tak rozwścieczyło w jej prośbie? Pomóż mi zrozumieć.
– No przecież to jest 300km. 3h drogi w jedną stronę. 200zł za benę i 20zł za autostradę. Trzeba jeszcze coś zjeść. A potem jeszcze powrót… Ona w ogóle nie widzi, ile to wszystko kosztuje.
– Widzę, że dla Ciebie to bardzo ważne. Rozumiem to. Zastanawiam się i chętnie Cię o to zapytam: Czy ona o tym wie, dlaczego się tak denerwujesz? Rozmawiacie o tym?
Zapadła chwila ciszy jaką znam. To cisza odkrywcza. W niej powstają najczęściej myśli, które są przełomowe.
– Nooo, kiedyś o tym rozmawialiśmy. Ale to było dawno.
– Może ona ma inną perspektywę? Jaka ta perspektywa może być?
– Ona ma inne spojrzenie na świat niż ja. Inaczej też traktuje pieniądze, nie przykłada do nich zbyt dużej uwagi bo zwykle to ja je liczę i wydaję.
– Czy w takim razie bardziej gniewasz się na to, że masz zainwestować swój czas w podróż, czy o to, że twoja partnerka nie myśli o finansach tak, jakbyś sobie tego życzył?
Zapadła cisza, znów. Trybiki w jego umyśle, gdyby mogły, trzaskały by głośniej niż zegar w moim gabinecie. Coś zmieniło się na jego twarzy. Do jego pędu i chaosu najwyraźniej dotarły emocje i uczucia.
– Wiesz co… sory, że tak wtrące, ale natchnęła mnie pewna myśl, gdy sobie tak o tym rozmawiamy. Cały czas skupiałem się na tej ekonomicznej stronie wyjazdu. To dla mnie bardzo ważne, jak wiesz. Ale pomyślałem sobie teraz, że przecież taki wyjazd to tyle wspólnie spędzonego czasu. A ja próbuję przeliczać go na pieprzone złotówki!
Poprosiła mnie, żeby ją zawieźć, a ja czuję, że co najwyżej ją zawiodłem.
Wiesz co… pojadę do tego Gdańska.
To o czym to wcześniej mówiliśmy?
______________
To jest fabularny blog trenerski, a przytoczone historie mogą zawierać elementy prawdziwe, ale nie muszą.